Niemcy: Lekarz podejrzany o zabójstwo 15 pacjentów będzie sądzony od poniedziałku

Johannes M., 40-latek, żonaty i mający jedno dziecko, może być nawet największym seryjnym mordercą w ostatnich dekadach w powojennych Niemczech, podają gazety; 96 innych podejrzanych zgonów, w tym śmierć jego teściowej, jest obecnie objętych śledztwem, powiedział agencji AFP rzecznik prokuratury.
Matka jego żony, która chorowała na raka, zmarła w weekend, w którym para odwiedziła ją w Polsce na początku 2024 roku. Na razie „Doktor Śmierć”, jak nazwał go tygodnik Die Zeit, jest oficjalnie ścigany za zabójstwo 12 kobiet i trzech mężczyzn w Berlinie między wrześniem 2021 a lipcem 2024 roku.
Według oskarżenia, podawał swoim pacjentom w wieku od 25 do 94 lat „bez wskazań medycznych i zgody” środek uspokajający, a następnie środek zwiotczający mięśnie. Ta kombinacja powodowała „paraliż mięśni oddechowych”, a następnie „zatrzymanie oddechu i śmierć w ciągu kilku minut”.
W co najmniej pięciu przypadkach podejrzewa się go o podpalenie domów swoich ofiar w celu zatuszowania zbrodni. Większość z nich mieszkała w robotniczych dzielnicach na południu lub południowym wschodzie stolicy Niemiec.
Według doniesień kilku niemieckich mediów, Johannes M. prowadził badania naukowe nad zabójstwami w ramach swojej pracy doktorskiej z medycyny, którą ukończył w lutym 2013 roku, mając 28 lat. „Dlaczego ludzie zabijają?” rozpoczął swoją pracę, w której skupił się między innymi na niewykrytych zabójstwach i zabójstwach pacjentów.
Według gazety „Die Zeit” jego szefowa pod koniec lipca 2024 r. wszczęła alarm na policji. W berlińskiej placówce opieki domowej wydało jej się dziwne, że tak wielu pacjentów Johannesa M. umierało tak nagle i że w chwili ich śmierci tak wiele mieszkań płonęło.
Lekarz został aresztowany na początku sierpnia po powrocie z urlopu, początkowo za zabójstwo czterech pacjentów. Lista jego domniemanych ofiar jednak się wydłużyła: w listopadzie wzrosła do ośmiu, w lutym do dziesięciu, a w kwietniu do piętnastu.
Latem, w dniu aresztowania, podejrzewa się go o zabicie dwóch pacjentów tego samego dnia: rankiem 8 lipca 75-letniego mężczyzny w jego domu w dzielnicy Kreuzberg w centrum Berlina, a następnie, „kilka godzin później”, 76-letniej kobiety w sąsiedniej dzielnicy Neukölln, gdzie podpalił jej mieszkanie.
Gdy próba podpalenia się nie powiodła, „rzekomo powiadomił krewnego kobiety i twierdził, że jest przed jej mieszkaniem, ale nikt nie otworzył dzwonka”.
Jak dotąd Johannes M. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Według prokuratury podejrzany „nie miał innego motywu niż zabójstwo”. Prokuratura domaga się skazania ze szczególnym okrucieństwem, co skutkowałoby dodatkowym pozbawieniem wolności i dożywotnim zakazem wykonywania zawodu. W jego procesie zaplanowano co najmniej 35 rozpraw do stycznia przyszłego roku.
Sprawa ta nawiązuje do sprawy seryjnego mordercy, który działał na początku XXI wieku: Niels Högel, były pielęgniarz cierpiący na „poważne zaburzenie narcystyczne”, jak twierdzą psychiatrzy, został skazany w czerwcu 2019 r. na dożywocie za zabójstwo co najmniej 85 pacjentów w dwóch szpitalach w Dolnej Saksonii, w północno-zachodnich Niemczech.
W latach 2000-2005 powodował zatrzymania krążenia u arbitralnie wybranych pacjentów, a następnie podejmował próby ich reanimacji, mając nadzieję, że w oczach kolegów będzie bohaterem. Śledczy szacowali wówczas, że liczba ofiar śmiertelnych mogła przekroczyć 200, ponieważ wielu pacjentów poddano kremacji.
SudOuest